• YouTube
  • Facebook
  • Twiter

Newsletter

Zgoda RODO

Natura wyposażyła nas w silną broń pozwalającą przezwyciężyć zagrożenia – jest nią nadzieja

2019-10-08

Dr n. med. Paweł Zielazny rozmawia z prof. dr hab. n. med. Krystyną de Walden-Gałuszko, prezes Polskiego Towarzystwa Psychoonkologicznego, o roli psychoonkologii w kompleksowym leczeniu pacjentów onkologicznych.

   Psychoonkologia jest stosunkowo młodą dziedziną medycyny, mimo to intensywnie rozwija się w krajach zachodnich. W Polsce termin ten jest raczej mało znany. Co właściwie oznacza? Czym zajmuje się psychoonkologia i psychoonkolodzy?

   Psychoonkologia jest interdyscyplinarną dziedziną medycyny, której działalność obejmuje zasadniczo dwa obszary. Pierwszy – bardziej znany i lepiej rozwinięty – to wszelkie działania ukierunkowane na usuwanie lub łagodzenie psychicznych następstw choroby i leczenia osób z chorobą nowotworową oraz ich rodzin. W tym obszarze mieści się także troska o stan personelu medycznego i opiekunów niemedycznych, między innymi w zakresie zapobiegania zespołowi wypalenia zawodowego. Drugi – mniej znany obszar – obejmuje szeroko pojęte działania prewencyjne, dotyczące np. motywacji do zachowań prozdrowotnych, tzn. zdrowego trybu życia, radzenia sobie ze stresem, udziału w okresowych badaniach lekarskich itd. Należy tutaj także współpraca z osobami z grupy wysokiego ryzyka np. obciążonych dziedzicznie. W obszarze tym mieści się również szeroko pojęta pomoc osobom po przebytej chorobie nowotworowej. Ten problem jest ostatnio w centrum zainteresowania psychoonkologów na całym świecie.
 
   Jak Pani Profesor ocenia rozwój psychoonkologii w naszym kraju w porównaniu do Stanów Zjednoczonych czy krajów Europy Zachodniej?

   Psychoonkologia powstała w latach siedemdziesiątych w USA. U nas zaistniała formalnie w 1993 r., kiedy to zarejestrowano Polskie Towarzystwo Psychoonkologiczne. Psychoonkologią jednak przez wiele lat interesowała się tylko niewielka grupa osób – około 50. Początkowo nasza aktywność sprowadzała się do cyklicznego, co 2–3 lata, organizowania ogólnopolskich konferencji psychoonkologicznych i wydawania czasopisma „Psychoonkologia”. Najpierw był to półrocznik, obecnie wychodzi jako kwartalnik. Dzięki sponsorom – niestety niezbyt licznym – organizowaliśmy także szkolenia z zakresu psychoonkologii dla personelu medycznego i psychologów pracujących na oddziałach onkologicznych. Raz udało się także zorganizować zajęcia dla chorych w ramach tak zwanej „Szkoły dla pacjentów”. Wyraźną zmianę na lepsze zaobserwowaliśmy w ciągu ostatnich pięciu lat. Psychoonkologię włączono do Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych. Powstały studia podyplomowe w zakresie psychoonkologii przy wyższych uczelniach m.in. w Gdańsku, Krakowie, Poznaniu i w Warszawie. Pojawiły się na rynku wydawniczym dwa polskie podręczniki z zakresu psychoonkologii.
 
   Czy Pani zdaniem zmiany, jakie zachodzą w naszym systemie ochrony zdrowia są korzystne dla rozwoju psychoonkologii? W jakim idą kierunku?

   Wiele zmian w ciągu ostatnich kilku lat, o których już wspominałam budzi nadzieję. Przeważnie w jednostkach onkologicznych np. na oddziałach są zatrudnieni psycholodzy, jednak jest ich zdecydowanie za mało, a poza tym tylko część z nich posiada pełne kwalifikacje tzn. specjalizację z zakresu psychologii klinicznej, przebyte szkolenia lub ukończone studia podyplomowe z zakresu psychoonkologii. Stosunkowo lepszą sytuację w tym zakresie obserwujemy w opiece paliatywnej, zarówno pod względem liczby zatrudnionych psychoonkologów, jak i zdobytych przez nich kwalifikacji. Z naszych badań wynika, że ogromna większość z nich stara się uzupełniać swoje kwalifikacje własnymi siłami finansowymi, bo zazwyczaj nie może liczyć na pomoc w tym zakresie u swoich pracodawców.
 
   Jakie są najpilniejsze potrzeby polskiej psychoonkologii?

   Mamy kilka równie ważnych priorytetów. Pierwszy, to starania o to, by psychoonkolodzy byli obecni również w onkologicznej opiece ambulatoryjnej. W przychodniach właśnie przeżywają często nasi chorzy największe stresy: informacje o rozpoznaniu, wznowie, o bezcelowości dalszego leczenia i kierowanie do hospicjum itd. Tymczasem obecnie tylko w dwóch przychodniach wPolsce w poradniach onkologicznych pracują psychoonkolodzy. Drugi bardzo ważny priorytet to wypracowanie jednolitych standardów postępowania w opiece psychoonkologicznej. Standardy takie istnieją już w innych obszarach medycyny i są podstawą certyfikacji jednostek, a tym samym podwyższenia jakości świadczonych usług. Trzecie nasze zadanie priorytetowe to objęcie opieką psychoonkologiczną większej niż dotąd grupy osób po przebytej chorobie nowotworowej, zdrowych lecz często bardzo obciążonych psychicznie, z odległymi następstwami choroby i leczenia. Czwarte priorytetowe zadanie to podjęcie współpracy z organizacjami pacjentów w zakresie szkoleń nastawionych na zwiększenie zewnętrznych zasobów psychicznych, takich jak np. sieci wsparcia.
 
   Jakie były początki rozwoju psychoonkologii w Polsce?

   W czasach, gdy rodził się ruch hospicyjny, a więc w dość mrocznym politycznie okresie, u wielu z nas narastała potrzeba efektywnego działania. Pomoc chorym umierającym wpisywała się idealnie w ten obszar aktywności. Kontaktując się z wieloma chorymi pytałam ich – z racji swego psychiatrycznego skrzywienia zawodowego – o przebieg ich choroby w obszarze przeżyć psychicznych. Zdałam sobie wówczas sprawę z ogromu obciążeń, które towarzyszyły znacznej większości chorych na ich wcześniejszych etapach choroby Zdecydowałam wówczas, że trzeba spróbować pomóc pacjentom również w ich wcześniejszych, początkowych okresach zmagania się z chorobą.
 
   Jakie są najczęstsze reakcje psychiczne związane z chorobą nowotworową? Co się dzieje z chorym?

   Nie da się odpowiedzieć na to pytanie wyczerpująco. Każdy jest inny i inaczej reaguje. Zdając sobie sprawę z powierzchowności tej odpowiedzi mogę jedynie wymienić najczęstsze reakcje uczuciowe, które z różnym nasileniem i w różnych formach wystepują. Bardzo często jest to lęk, poczucie zagrożenia stratą jakieś wartości – życia, zdrowia, pracy itd. Stan niepewności, czy zdarzy się to „zło” czy też uda się go uniknąć, i w końcu to bardzo silne i bardzo przykre uczucie, które pojawia się często w momencie uświadomienia sobie, że „zło” już się wydarzyło. Występuje wówczas reakcja na poczucie pewności utraty przewidywanej lub istniejącej. Reakcją na to jest smutek i żal połączony często z poczuciem bezradności. U ludzi silnych psychicznie, przyzwyczajonych do przezwyciężenia trudności własnymi siłami w miejsce depresji pojawia się zwykle gniew Z jednej strony mobilizuje on do działania, ale bywa czasem skierowany na otoczenie, na los, na Pana Boga itd. Tak przykre uczucia grożą niekiedy wystąpieniem pełnego kryzysu psychicznego, utratą równowagi, z której człowiek własnymi siłami nie jest w stanie się podnieść. Natura wyposażyła nas w silną broń pozwalającą przezwyciężyć wszelkie zagrożenia – jest nią nadzieja. Jest ona ogromną siłą pozwalającą człowiekowi wyzwolić w sobie niezwykłą energię.
 
   Wielu pacjentów z chorobą nowotworową nie czuje potrzeby kontaktu z psychologiem. Proszę powiedzieć, jak przekonać chorego do konsultacji? Czy w ogóle warto namawiać oraz co chory może zyskać dzięki takiej poradzie?

   Myślę że niechęć do korzystania z pomocy psychologicznej wynika z panujacego wciąż wśród nas przekonania, że korzystanie z wsparcia tego typu jest czymś wstydliwym, bo świadczy o słabości czy wręcz o nieudacznictwie. Z drugiej strony nie mniej częste jest przeświadczenie, że psycholog/psychiatra nic nie jest wstanie zrobić, że leki które ewentualnie zaproponuje są dodatkową trucizną, która uzależnia i szkodzi, zwłaszcza wtedy, gdy chory korzysta np. z chemioterapii. Wszystkie te opinie są oczywiście skrajnie błędne. Warto w rozmowie zmierzyć się z nimi i zaproponować np. wizytę na próbę.
 
   W czym konkretnie może pomóc psychoonkolog? Jakie są najskuteczniejsze metody radzenia sobie z chorobą nowotworową?

   Ogólnie mogę powiedzieć, jakie są warunki wstępne udzielania pomocy. Pomoc powinna się zaczynać od „trzech U”: uprzejmości, uśmiechu i uwagi z jaką słuchamy wypowiedzi chorego. Ponadto rozmowa powinna budzić poczucie bezpieczeństwa poprzez sygnał, że psychoonkolog jest życzliwie nastawiony tzn. chce pomóc, a także, że jest kompetentny. Kompetencja z kolei oznacza, że psychoonkolog potrafi rozpoznać chorego, odczytać jego przekazy, czasem pozawerbalne i zrozumieć problem oraz sposoby czy próby radzenia sobie z nim. W odpowiedzi może czasem doradzić, czasem pomilczeć lub podsunąć problem do dalszej refleksji. Nie ma jednej recepty, tak jak nie ma jednego problemu, ani jednego sposobu jego rozwiązania.
 
   W Polsce nie ma wielu psychoonkologów, jak i gdzie ich szukać?

   Polskie Towarzystwo Psychoonkologiczne posiada bazę psychoonkologów i dysponuje możliwością skierowania do któregoś z nich, najbliżej miejsca zamieszkania osoby zainteresowanej. Należy zatem zwrócić się z tą sprawą drogą mailową do PTPO. Aby uzyskać bezpośredni kontaktakt z psychoonkologiem, o prosimy o e-mail na adres: galuszko@ptpo.org.pl
 
   Dlaczego nie we wszystkich placówkach onkologicznych przyjmują psycholodzy? Czy to jest bardziej wynik niedofinansowania naszego systemu zdrowia czy może brak zrozumienia potrzeb zdrowotnych pacjentów przez decydentów?

   Myślę, że decyduje o tym i jedno i drugie. Na finanse nie mamy wpływu natomiast na brak zrozumienia decydentów owszem. Powinniśmy nie ustawać w próbach szerzenia wiedzy o potrzebie włączenia psychoonkologii do rutynowej opieki onkologicznej. Jest to zasadniczy warunek poprawy jakości w ochronie zdrowia.
 
   W krajach zachodnich rozwija się tzw. e-psychiatria i e-psychoonkologia. Co Pani myśli o tego typu formach pomocy?

   Uważam, że w przyszłości będzie to pożyteczna forma pomocy, wymaga jednak czasu i oswojenia się z nią. Pierwszy krok powinien polegać na tym, żeby ta idea zaistniała w ogóle w świadomości społecznej.
 
   Co zrobić, jeśli nie możemy skorzystać z żadnej instytucjonalnej formy pomocy? Jak wówczas znaleźć równowagę psychiczną u siebie, bądź w jaki sposób możemy pomóc naszym bliskim?

   Żadna instytucjonalna pomoc nie zastąpi ciepłej obecności i wsparcia ze strony rodziny i przyjaciół, zarówno choregmu jak i jego opiekunom. Nie trzeba się jej bać. Proponuję osobistą refleksję na temat tego, co nazywamy mądrością serca.
 
   Dziękuję serdecznie za poświęcony czas i życzę dalszej wytrwałości w promowaniu szczytnej idei wsparcia psychoonkologicznego, tak potrzebnego chorym na nowotwory i ich bliskim.









Rozmawiał dr Paweł Zielazny
psycholog, gerontolog, specjalista zdrowia publicznego

» powrót

©2024 Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych

Projekt i wykonanie: Net Partners